...i nie tylko
Właśnie sobie siadłam, uff
Męczący to był dzień.
Siedzę z kubkiem kawy i lampką domowego wina.
I nie wiem czego łyk zrobić najpierw.
Bo trochę energii by się przydało dodatkowej,
a i złość jakoś uśmierzyć warto by było.
Bo jazda 80 km w jedną stronę,
gdy już po dotarciu okazało się, że jechałam na darmo,
może człowieka wyprowadzić z równowagi.
Tym bardziej, kiedy jadąc spowrotem, tyle samo km oczywiście,
nie można pofolgować swojej ciężkiej nodze
z powodu kiepskich warunków drogowych.
Nie wspominając o dziurach!
Moje emocje jednak już opadły,
może wpłynął na to fakt, że całkiem niedawno
namalowałam Ojca Pio
i może jego błogosławieństwo jakoś na mnie wpłynęło:):)
Tak, wiem... zdjęcie mogłoby być lepsze:)
***
I jeszcze jeden ze starszych obrazków.
Ten budynek, to stary pałac w miejscowości,
w której mieszkam.
Kiedyś pewnie był perełką naszej okolicy.
Teraz... szkoda mówić.
Niestety mnóstwo takich perełek niszczeje w Polsce.
***
To teraz muszę naładować sie pozytywnie,
by następny post był nieco bardziej optymistyczny:)
Dziękuje za Wasze miłe słowa
i pozdrwaiam cieplutko:)
angel