Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą rozmyślania. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą rozmyślania. Pokaż wszystkie posty

sobota, 20 stycznia 2018

Moje postanowienie noworoczne

Drodzy Tuzaglądacze!
Czytelnicy, blogowi miłośnicy i chwilowo zainteresowani :) Kolejna długa moja przerwa w blogowaniu, zmusiła mnie do zastanowienia się nad jego sensem, co paradoksalnie powodowało jeszcze dłuższą przerwę i moją niemoc. Do tego doszedł zastój twórczy i koło się zamyka. 
W takiej sytuacji rezygnacja z prowadzenia bloga nie jest wcale trudna. Jednak kolejny raz postanowiłam dać sobie szansę. Przede wszystkim robię to dla siebie, bo uświadomiłam sobie, że blogowanie mnie rozwijało! Dawało mi ogromne możliwości poznawania innych ciekawych osób w blogosferze i uczenia się od nich. Mobilizowało do zbierania swoich rozpierzchłych myśli do kupy, a przede wszystkim do tworzenia! Bo przecież, żeby cokolwiek na blogu pokazać, to najpierw musiałam to zrobić! 
I to jest moje postanowienie noworoczne. Mam nadzieję, że zapału mi wystarczy. Jeśli jeszcze mnie nie opuściliście i będziecie do mnie zaglądać, to sprawicie mi tym ogromną radość! Ale przede wszystkim planuję się rozwijać i poszerzać swoje umiejętności. Przydadzą się tu umiejętności zarządzania czasem, co jest ostatnio bardzo modne ale też ogromnie przydatne.
Zatem trzymajcie za mnie kciuki i zaglądajcie!



Pozdrawiam
angel

niedziela, 23 kwietnia 2017

Wielkanocne tradycje

Święta już dawno minęły, a ja tu wyskakuję z postem wielkanocnym.
A tak, bo u mnie jeszcze pachnie babką wielkanocną,
a właściwie jej resztkami. A na parapecie w kuchni jeszcze rzeżucha rośnie.

Ale miałam ochotę napisać ten post,
post o tradycjach wielkanocnych, kultywowanych przez moją rodzinę.
O takich małych rytuałach, które cieszą i tworzą więzy.
Jestem też ciekawa Waszych tradycji i tego, jak wyglądają zazwyczaj Wasze święta.

*Planowanie
To dziwne dla mnie samej, bo kiedyś nie planowałam i raczej nie byłam zwolenniczką planowania. Bardziej szłam na żywioł, "co ma być to będzie". Nie było dla mnie problemem też, by nagle zmienić plany. Teraz wolę z długopisem i z notesem planować, co danego roku zrobię na święta. Rozkładam sobie też przygotowania na kilka dni. Zapisywanie pomaga mi, by o niczym nie zapomnieć i z przyjemnością odhaczam wykonaną "robotę" :)

*Porządki
Oczywiście przygotowania świąteczne zaczynam od...wiosennych prządków. Może to dziwne, ale uwielbiam je.Zaglądam we wszystkie kąty, szafki, zakamarki.Jest to idealna sposobność, by pozbyć się zalegających gratów.Zawsze przy tej okazji coś wyrzucę.Nie bzikuję jednak na tym punkcie. Jeśli z czymś nie zdążę, np z myciem okien, bo pogoda nie dopisała, to nie wariuję. Okna nie uciekną...

*Rzeżucha
Kilka dni wcześniej w różnych pojemnikach sieję rzeżuchę. Wykorzystuję ją potem do stroików, ale nie tylko. Lubię też rzeżuchę jako dodatek do kanapek i faszerowanych jajek. Rzeżucha zawsze musiała być na Wielkanoc.

*Dekoracje
Stosunkowo wcześniej zawsze staram się udekorować mieszkanie. Hmm, czasem udaje mi się to zrobić wcześniej, czasem dopiero tuż przed świętami. Co roku robię jakiś nowy wianek, szyję nowego zająca lub ozdobię nowe jajko. Natomiast dekoracje, które już mi się opatrzyły czasem lądują u rodziny jako drobne upominki. Od dziecka zajmowałam się dekorowaniem mieszkania na święta i robiłam to w moim domu rodzinnym. Często musiałam nieźle kombinować i główkować, by z niczego zrobić coś ładnego. Teraz w dekorowaniu pomaga mi córka.

*Smakołyki
To oczywiście czas gotowania smakołyków, których nie jemy na co dzień. Mało tego, niektóre z tych smakołyków jemy raz do roku. Na moim stole wielkanocnym musi być żurek, ugotowany na naturalnym zakwasie i jedzony w chlebku, pasztet własnej roboty, szyneczka uwędzona przez brata (a wcześniej przez teścia śp)  i oczywiście słodkości: sernik, mazurek i pascha. Moja ulubiona pascha, którą ja wprowadziłam na stół, bo ani moja mama ani teściowa paschy nie robiły.







*Jajka
Bez jajek te święta nie mogą się obejść! Pisanki oczywiście malujemy razem z Julią. Zawsze pomalujemy ich za dużo. A na stole jajka w różnej odsłonie: na twardo, na miękko, faszerowane, w sałatce. Oczywiście na śniadaniu wielkanocnym trzeba podzielić się jajeczkiem poświęconym w koszyczku. W moim domu rodzinnym nie było zwyczaju szukania jajek w ogrodzie, za to był zwyczaj "bicia się jajkami", inaczej mówiąc stukania się jajkami, taka walka na jajka. Trzeba umieć tak uderzyć jajkiem, by potłukło się to drugie, a nie moje:) No i sztuką jest wybranie najładniejszego i najtwardszego jajka, które będzie wygrywało w każdej potyczce:) Ten zwyczaj przeniosłam do mojego domu. Zawsze gęba mi się cieszy, jak widzę z jaką niecierpliwością moja córka i mój mąż (stary chłop, a cieszy się jak dziecko) czekają, by zaraz po śniadaniu wielkanocnym móc stukać się jajkami. 
Nieskromnie dodam, że w tym roku ja wygrałam, a raczej moje jajko ;)

*Rodzinne świętowanie
Jest to oczywiście czas goszczenia się. My odwiedzamy rodzinę i nas odwiedzają. Zazwyczaj w Pierwszy Dzień Świąt. Drugi dzień jest nieco spokojniejszy i ten dzień spędzamy w domu np oglądając jakiś nasz ulubiony film lub grając w gry planszowe, co bardzo lubimy.


Tylko zdjęć jakoś mało zrobiłam w tym roku, a to przecież też moja tradycja!

A jakie są Wasze zwyczaje wielkanocne?
Może macie jakieś obyczaje, które są tylko Wasze,
których nie obchodzi się w innych domach?
Chętnie je poznam!


Słoneczka Wam przesyłam, bo nieśmiało wygląda zza chmur.

angel







sobota, 4 lutego 2017

Taka ja

                       Dawno mnie tu nie było...
Wiele osób robiących sobie przerwę od blogowania, internetu tak pisze, w poście, który ma być powrotem...
     Ja już też jakiś czas temu tak pisałam. Bo rzeczywiście moja przerwa trwa już od jakiegoś czasu, mimo, że co jakiś czas się tu pojawiam z jakąś zaległą pracą. Ale to jest tylko na chwilę i tak na odczepnego, co sprawia, że jest to jakieś nieszczere. I Wy też to pewnie czujecie, bo coraz rzadziej zaglądacie i komentujecie. Nie dziwię się zresztą, ja sama od czasu do czasu robię porządki w swojej liście obserwowanych blogów i jeśli jest tam jakiś, który od dłuższego czasu nie publikuje nowych postów, to po prostu go opuszczam...
Ktoś mógłby powiedzieć:"Po co to piszesz? Chcesz, to bloguj, jak nie chcesz, to nie!" Ale właśnie sobie uświadomiłam kilka rzeczy i poczułam, że muszę to mieć napisane "czarno na białym".
      Z tą "przerwą" liczyłam, że przyjdzie jakieś olśnienie , jakiś nagły power, który da mi niesamowitą moc, by z nową i świeżą energią tworzyć swoje prace i je Wam pokazywać.
      No i duupa! Ta przerwa tylko rozleniwiła mnie ogromnie i powodowała, że nabierałam jeszcze większej niechęci do blogowania. Bo przecież jak tu teraz coś napisać? Po takiej przerwie? Co pokazać? Coś aktualnego czy starego?A poza tym, to ja przecież nie mam nic ciekawego do powiedzenia, więc co ja tu będę... No i odkładałam laptopa, a nawet go nie otwierałam. 
     A tak naprawdę, (sporo osób pewnie się ze mną zgodzi), jeśli przerywamy jakieś działania, to coraz trudniej jest nam się do nich zabrać. I odwrotnie, jeśli zwlekamy z rozpoczęciem czegoś, to tym bardziej nam się nie chce! Najważniejszy jest ten krok, by zacząć! I nie ma co czekać na kopniaka z zewnątrz, samemu trzeba wyciągnąć rękę i chwycić ołówek lub pędzel, ruszyć dupę i zacząć ćwiczyć! Mogłabym wiele takich działań wymienić.
     Uświadomiłam sobie tylko jedno, że tęsknię za blogowaniem, tęsknię za zaglądaniem na moje ulubione blogi, że chcę to do cholery robić! I nie będę hipokrytką i nie będę pisać, że robię to tylko dla siebie i że nie zależy mi na Waszej obecności. Bez czytelników blog nie istnieje. Tak, tęsknię za pisaniem komentarzy i czytaniem Waszych.
     Zatem, jeśli macie ochotę nadal obserwować moje poczynania, to zapraszam i zachęcam do  odwiedzania. Bo ja tu zostaję :)

angel


sobota, 12 grudnia 2015

Jesienne wspomnienia wnętrzarskie

Jesień się kończy, w zabieganiu umknął mi niestety moment, gdy jeszcze była piękna i złota.
Teraz jest chlapa, mokro, chłodno, choć jeszcze nie zimowo,
to jednak rano przed pracą już kilka razy trzeba było wyjść wcześniej,
by zaliczyć skrobanie auta :)

Dzień za dniem mija nieubłaganie i choć staram się myśleć pozytywnie
i raczej unikam narzekania, to czasem dałam się ponieść rozmowom znajomych,
jak to czas jest nieubłagany, my coraz starsi, a doba coraz krótsza.
Co do tego ostatniego, to fakt, mogłaby ta doba być nieco dłuższa.
Ale czy z pewnością i wtedy byłaby wystarczająca dla kogoś, kto cały czas coś robi
i nie nadąża z realizacją pomysłów?
Zawsze powtarzam, gdy ktoś mnie pyta, co robię w domu, gdy są jakieś wolne dni, 
że ja nigdy się nie nudzę, zawsze znajdę sobie coś do robienia.
Brak czasu jednak, ogólne zmęczenie, chyba jesienną pogodą, 
spowodowało, że opanował mnie mały kryzys w prowadzeniu bloga.
Dlatego tak długo mnie nie było.
Po ogólnym rozrachunku jednak stwierdziłam, że przecież ja to lubię!
Czy mogę więc zrezygnować z czegoś, co sprawia mi przyjemność?

Jako dodatek do dzisiejszego posta mam dla Was kilka migawek z mojego mieszkania.
Jeszcze z jesiennymi ozdobami, które dziś wylądują w kartonie.


Gorąca herbata zawsze dobra na poprawę jesiennego humoru :)
Zwłaszcza jeśli towarzyszą jej pyszne, domowe ciasteczka!






Girlanda liści jesiennych, którą zrobiłam zainspirowana jakimś zdjęciem
chyba na Pinterest, już nie pamiętam.
Efekt bardzo mi się podoba i muszę powiedzieć, że ładnie prezentuje się na ścianie.


Przy okazji moich blogowych wątpliwości,
zrobiłam mały porządek z blogami, które obserwuję.
Przejrzałam każdy blog i zweryfikowałam, okazało się również, że sporo blogów
z mojej listy było już nieaktualnych.
Kilka było nawet przerwanych bez żadnych wyjaśnień i pożegnania,
tak jakby właśnie ich właściciele stracili już serce do pisania, 
choć ostatni umieszczony post np wcale tego nie wskazywał.
W wielu przypadkach był to ostatni post sprzed roku, półtora, a nawet starsze...

Chyba nie chcę, by moje blogowanie tak się skończyło...

I tym optymistycznym stwierdzeniem dzisiaj się z Wami żegnam.
Miłej soboty Wam życzę :)

angel

niedziela, 13 września 2015

Pudełko na zdjęcia i letnie wspominki


Szewc bez butów chodzi...
Taki jest temat nowego wyzwania na blogu PWC.
No tak, bardzo często to znane przysłowie sprawdza się nie tylko w świecie scraperek:)

Zdjęcia, które nie doczekały się jeszcze oprawienia lub umieszczenia w albumie,
walały się w jakichś kopertach w szufladzie.
A ja oczywiście od dawna nosiłam się z zamiarem zrobienia dla nich pudełka.
Wreszcie zrobiłam! Nie pudełko, a pudło, bo wyszło całkiem sporych rozmiarów.


Jest to pudełko w całości wykonane przeze mnie,
począwszy od sklejenia ścianek, oklejenia ich, pomalowania i udekorowania.
Pudło jest tekturowe (nawet można dostrzec fakturę tektury),
ale dzięki warstwom kleju i farby, jest mocne i trwałe.

Na wieczku umieściłam stare zdjęcie rodzinne w ramce.






Idealne miejsce na przechowywanie nie tylko starych zdjęć,
ale też tych nowszych, np wakacyjno - letnich.
Bo, choć lato jeszcze się nie skończyło, to wakacje możemy zaliczyć już do wspomnień.

Jak minęły Wasze tegoroczne wakacje?
U mnie mało było tym razem chodzenia boso po trawie,
za to wakacje obfitowały w spotkania z przyjaciółmi .
Spotkania bardzo cenne dla mnie i ważne,
bo bez przyjaciół nie wyobrażam sobie funkcjonowania
 w tym naszym rozpędzonym świecie.


A w sierpniu obchodziliśmy z mężem szesnastą rocznicę ślubu!
Trochę zmieniliśmy się przez te lata, 
ale nadal podążamy razem w tym samym kierunku, 
mimo różnych wzlotów i upadków :)





Pozdrawiam Was gorąco i miłej niedzieli życzę:)

angel

wtorek, 12 maja 2015

Chwila zwątpienia...

I mnie dopadła chwila zwątpienia....
Choć jeszcze niedawno, z przekonaniem bym powiedziała, że to nie nastąpi!
A jednak...
Jednak zaczęły się pojawiać pytania, wprawdzie bardzo cicho szeptane i szybko znikały jednak, jakieś echo tych pytań pozostało.
- Po co mi ten blog, dla kogo, dlaczego?
- Co mi daje blogowanie?
- Czy nie lepiej ten czas poświęcić na coś innego, bardziej pożytecznego?

     Z moich obserwacji wynika, że wiele blogerek ma podobne wątpliwości. Znikają z blogosfery, czasem na chwilę robią sobie przerwę, która zamienia się w wakacje od bloga, czasem znikają bez pożegnania i słowa wyjaśnienia...
    W ostatnią niedzielę, przy pysznym śniadanku, postanowiłam zrobić porządek z blogami, które obserwuję.


(Ajć, widać, że niezbyt dokładnie wyprasowałam obrus ;)

Bez mi pachniał niesamowicie i może usypiał trochę, a ja przejrzałam całą swoją listę blogów.
Okazało się, że na tej liście było ponad 20 blogów, które od kilku miesięcy, od roku, a nawet od dwóch lat są nieaktywne, z różnych powodów. Na niektórych blogach nawet ostatnia publikowana notka nijak nie zapowiadała chęci rezygnacji, a opublikowana została np rok temu.
Skłoniło mnie to do myślenia... Po co prowadzimy blogi? Dla siebie? Z chęci wyładowania się, pokazania co się wie, umie, potrafi? No przede wszystkim po to, by pokazać się innym, by zaglądali do nas czytelnicy, wpadali pooglądać zdjęcia, zostawić kilka słów... i nie mówcie mi, że nie zależy Wam na komentarzach, zwłaszcza tych miłych, bo nie uwierzę! Tak, ja lubię dostawać komentarze, wtedy mam prawie namacalny dowód, że ktoś tu był, czytał, oglądał i może nawet coś mu się spodobało. Wtedy zdobywamy też stałych bywalców, obserwatorów, na których nam oczywiście również zależy. Można powiedzieć, że mamy swoich kibiców.
Czy ci moi stali bywalcy poczuli by się zawiedzeni, gdybym z dnia na dzień przestała publikować jakiekolwiek posty?  Usuwając w niedzielę kilka takich nieaktywnych blogów, czułam się zawiedzona. 
Ale patrząc na to z drugiej strony, czy osoba, która nie ma ochoty już prowadzić bloga, musi tłumaczyć się z tego komukolwiek i przepraszać? hmm... No przecież tak naprawdę się nie znamy, co z tego, że wiemy o sobie kilka jakichś tam szczegółów .
Ja uważam, że to trochę tak, jakbyśmy zaprosili kogoś do siebie, szeroko otworzyli drzwi, pokazali kilka ładnych rzeczy, a potem nagle zatrzasnęli drzwi przed nosem. No, chyba trochę nieładnie...
Może jednak przyjść do nas chwila zwątpienia, może nas ogarnąć niemoc twórcza, bezsens całego tego blogowania... Co wtedy? Jak sobie z tym radzić? I czy w ogóle chcemy wtedy coś poradzić na te chwile zwątpienia?
 Pamiętam, jak odkryłam świat scrapbokingu i blogów i jak się nim zachłysnęłam. Wszystko mi się podobało! Dodatkowo portal Polki Scrapują, na którym stawiałam swoje pierwsze kroki, jako scraperka, wprowadzał atmosferę więzi i bliskości. Teraz, gdy go już nie ma, mam wrażenie, że to nie jest to samo. Mimo wszechobecnego facebooka. Zresztą od jakiegoś czasu obserwuje się "modę na zrywanie z facebookiem" i z pożerającym czas siedzeniem przed komputerem.
  Ale, gdyby nie ten blog i gdybym nie zaczęła przygody ze scrapbookingiem, to nie poznałabym tylu fantastycznych kobietek! Z niektórymi nawet się zaprzyjaźniłam! Nie obejrzałabym tylu wspaniałych prac, nie zajrzałabym w tyle ciekawych miejsc, pięknych domów!
Dlatego JA TU ZOSTAJĘ! Będę nadal blogować i pokazywać co stworzyłam. I z ogromną przyjemnością będę do Was zaglądać, by pooglądać co ciekawego zrobiliście i poczytać, co u Was słychać.




Na koniec zostawiam Was z rozmyśleniami i tym kwitnącym bzem :)

Taką miałam chwilę zwątpienia, ale już mi przeszło :)

angel

niedziela, 22 marca 2015

Kartka na urodziny

Z motylem na moim ulubionym papierze
czyli wyciętym w papierze ze starej książki :)


W delikatnych kolorach,
jakie ostatnio mi w duszy grają.


Jedna z kartek, które muszę zrobić,
bowiem począwszy od lutego aż do czerwca,
to u mnie gorący urodzinowy okres :)
Zatem koniec marudzenia i narzekania!
Jako przysłowiowy "kopniak do działania",
posłużyły mi urodzinowe spotkania z przyjaciółkami.
Na nie zawsze mogę liczyć.
Dodały mi mocy i chęci do działania, tak bardzo potrzebnej.

Spotkania z bliskimi osobami są dla mnie bardzo ważne.
Cieszę się, że udaje nam się wytargać kilka chwil
z życia codziennego, by się zobaczyć i porozmawiać :)

Przesyłam Wam moc anielskich pozdrowień
anel

niedziela, 15 marca 2015

Album dziecięcy

Kolorowy album dziecięcy.
Dla mojej kuzynki, na zdjęcia jej dzieci :)



Do jego zrobienia wykorzystałam różne papiery,
wybierając przede wszystkim te kolorowe.
Jako dodatki: stemple oraz tekturki z i-Kropki.




Dawno mnie tu nie było
i dawno do Was nie zaglądałam.
Zdarzały mi się już przerwy w blogowaniu,
z różnych powodów, ale ta jest najgorsza.
Dopadła mnie niemoc twórcza i nie potrafię jej przemóc.
Czy Wam też się to przytrafiło?
Macie jakieś sposoby na ten marazm?
Bo ja już tak nie chcę!
Powiecie, że przerwa też jest wskazana,
ale u mnie ta przerwa jest już za długa!
Zatem trzeba wziąć dupę w troki i zaprać się za coś!
Tak sobie właśnie mówię, a potem siadam na krześle w pracowni
i gapię się godzinę na swój blat, bo nie wiem za co się zabrać!

maaasaaakraaa!

pomocy!

angel

środa, 23 lipca 2014

(4) Ulubiona książka/album muzyczny/film

Ania i Ja

Ulubiony film? Jest kilka takich, które mogę oglądać, wracać do nich i znowu oglądać: Sami swoi i Dwaj zgryźliwi tetrycy, których znam na pamięć, czy Czekolada, Waleczne serce, Ostatni Mohikanin.

Ulubiony album muzyczny? Tak naprawdę nie mam takiego, tym bardziej, że podoba mi się bardzo różna muzyka, raczej poszczególne piosenki, a  nie dany gatunek muzyki. Choć uwielbiam słuchać muzyki filmowej i jedyne albumy muzyczne jakie kupiłam, to ścieżka dźwiękowa z filmu Braveheart i Ostatni Mohikanin.

Jednak, kiedy mam książkę w ręku, to nie muszę oglądać filmów ani słuchać muzyki. W swojej bibliotece mam sporo książek, których nie oddałabym za nic w świecie. Jest kilka takich, do któych wracam i czytam nawet po kilkunastu latach przerwy. Zastanawiałam się, która wywarła na mnie największy wpływ i zdecydowanie jest nią Ania z Zielonego Wzgórza. Pierwszy raz przeczytałam ją bardzo wcześnie, będąc w podstawówce. I książka ta miała ogromny wpływ na to, jaka byłam, jaka jestem i czym się kieruję w życiu.
I nadal jest na liście moich ulubionych książek.










A co na Was miało wpływ?

pozdrawiam

angel

czwartek, 17 lipca 2014

(3) lubię/nie lubię

10 rzeczy, które lubię i 10 rzeczy, których nie znoszę.

Rzeczy, które bardzo lubię i które sprawiają mi radość:

1. Patrzeć, jak moja córka zamienia się w piękny kwiat.
2. Zapach siana.
3. Chodzić boso po trawie.
4. Rysować, malować, scrapować.
5. Czytać książki.
6. Stare zdjęcia, nowe zdjęcia, pstrykać zdjęcia, ogólnie mam bzika na punkcie zdjęć.
7. Blogować
8. Babskie spotkania przy lampce wina i kubku czarnej kawy.
9. Jeździć na rowerze.
10. Poznawać nowych ludzi i nowe miejsca.


Babeczki upieczone przez moją córcię też lubię:)


Rzeczy, które doprowadzają mnie do szewskiej pasji: 

1. Głupich programów, seriali tv typu : Trudne sprawy, Dlaczego ja ... wrrrrrrr, nóż mi się w kieszeni otwiera!
2. Kiedy dzieci w kółko powtarzają:" nuuuuuudzi mi sięęęęę"!
3. Klapek na oczach u niektórych osób.
4. Starych dziadków za kierownicą (są gorsi od przysłowiowej "baby")
5. Polityków
6. Urzędników, zachowujących się, jakby urwali się z filmu "Miś"
7. Gdy ktoś patrzy mi na ręce.
8. Gdy ktoś wchodzi z butami w moje życie/moje podwórko!
9. Tego, że kobieta o pełniejszych kształtach nie może sobie u nas znaleźć ładnych ciuchów, w których by ładnie wyglądała.
10. Zachowania tych Polaków, którzy wyjeżdżają za granicę i od tego momentu Polskę uważają za Ciemnogród...

To zadanie zmusiło mnie do skupienia się i "posegregowania" sobie 
w głowie pewnych półeczek.

A teraz idę poczytać Wasze listy.
angel

(2) Dlaczego bloguję?

   Dlaczego?... Przede wszystkim, bo sprawia mi to przyjemność. Ale na początku oczywiście powodem było szukanie inspiracji.
    Kiedy pierwszy raz trafiłam na blogi, z coraz większym zainteresowaniem szukałam wciąż nowych i nowych. Wówczas nieprawdopodobne było, bym ja sama pisała blog. Z czasem jednak i ja zapragnęłam czegoś więcej, by nie tylko być gościem ale i gospodarzem. Chciałam pokazywać swoje prace i nie ukrywam, że miłe było znalezienie akceptacji swojej twórczości.
Okazuje się też, że świat wirtualny wcale nie jest taki anonimowy. Uwielbiam poznawać nowe osoby, zwłaszcza takie, które mają podobnego świra :) Wpadam do kogoś na bloga i czuję się tak, jakbym z tą osobą rozmawiała. Oczywiście to złudne uczucie i zdaję sobie z tego sprawę. Ale okazuje się, że kiedy miałam okazję poznać "w realu" te wirtualne nicki, nie możemy się nagadać! I nawet przyjaźnie nawiązały się poprzez internet czyli dzięki temu, że piszę bloga. I wcale nie nadużywam tu tego słowa :)
     
      Jako miły (?) dodatek - jeden z moich obrazów i ja. Zapraszam Was w moje progi i uprzedzam, ja również Was odwiedzę :)


pozdrawiam
angel

środa, 16 lipca 2014

(1) Historia nazwy mojego bloga

Nazwa bloga jest bardzo ważna, nie uważacie? Czasem, gdy trafiam na jakiś nowy blog, to właśnie nazwa jest tym pierwszym czynnikiem, obok zdjęć, który zwraca moją uwagę. A potem okazuje się, czy treść mnie również zaciekawiła.
   Gdy tworzyłam swój blog, wiedziałam jedynie, że chcę, by nazwa mojego bloga była jakoś związana z moim imieniem. Moje imię to Angelika (hm, pisownia jest nieco "spolszczona", ale to historia na zupełnie inny post). Przyjaciółka na studiach mówiła do mnie "aniołku", jak wiadomo "angel" to w języku angielskim "anioł". Jakimś niesamowitym trafem wszystko się zgadza, bo kocham anioły, a ich wizerunki na obrazach, reprodukcjach, okładkach stale przyciągają mój wzrok.
   Ale nazwa bloga powinna również cokolwiek mówić o jego treści, wtedy tak uważałam i nadal tak myślę.
Problem pojawił się, gdy sobie uświadomiłam, że na blogu będę pokazywała różne swoje prace, związane z różnymi technikami plastycznymi i nie tylko. Jak w krótkim zdaniu opowiedzieć o tym wszystkim czym się zajmuję i co chcę pokazać?! W końcu wpadłam na odpowiednią nazwę, a właściwie to ta nazwa sama przyszła mi do głowy, a jak już przyszła, to nie chciała mnie opuścić. Zostały zatem "Twórcze łapki angel".

   Czy jest to odpowiednia nazwa? Czasem wydaje mi się, że jest zbyt trywialna i wówczas mam ochotę ją zmienić. Jednak już jakiś czas blog funkcjonuje pod tą nazwą i tak naprawdę wiele o mnie mówi, o moich zamiłowaniach, moich pasjach i zamiłowaniu do twórczości wszelakiej, która jest dla mnie jednocześnie zabawą i powietrzem do oddychania ...

(zdj pędzli i anioła pochodzi z sieci)



pozdrawiam

angel

poniedziałek, 14 lipca 2014

Remember this...

Siedzę sobie na balkonie,
z nieba leje się żar, ale mnie osłania daszek z balkonu wyżej :)
Obok na stoliku stoi "mała czarna" i pyszna rolada.
Pełny relaks wakacyjny...
wprawdzie w mieście, ale mieszkańców wsi,
miejskie wakacje mogą być atrakcją :)
Wspaniała okazja, by zrobić kolejne zdjęcia,
które umożliwiały zapamiętać te cudowne chwile.
Ci, którzy mnie znają, wiedzą, że jestem pasjonatką zdjęć,
starych i nowych oraz uwieczniania chwili na zdjęciu.

Przed wyjazdem zrobiłam album na zdjęcia
dla bliskich memu sercu osób...

okładka:

i kilka stron w środku:
 Zdjęcia bardzo ważne, bo ostatnie z dziadkiem... :(



Album był miłą niespodzianką i bardzo się spodobał, 
co mnie ogromnie ucieszyło oczywiście.
Myślę, że taki album, to świetny pomysł na prezent.
A Wy, jak uważacie?

Ja tymczasem pozdrawiam Was gorąco
ze słonecznej stolicy :)
angel

wtorek, 13 maja 2014

Spotkanie ze słowem malowanym...

Dziś krótka recenzja pewnego wydarzenia,
w którym brałam czynny udział.

Wraz z przyjaciółkami piszącymi wiersze,
udało nam się, mimo pewnych perturbacji,
doprowadzić do końca 
"Spotkanie ze słowem w różnych jego formach..."
Ale nie będę sama się rozpisywać na ten temat. 
Pozwolę sobie przywołać słowa jedego z naszych gości
i pokazać Wam zdjęcia.


"SPOTKANIE ZE SŁOWEM W RÓŻNYCH JEGO FORMACH" …
Namysłów AD. 26 Kwietnia 2014 ... 

Krótka Notatka Doznań Okiem i Uchem Alchemicznego Reportera …

Veni, vidi, vici ... !

Jest piękny dzień , za chwilę się to wydarzy. Zacznę od tego , że warto tutaj podziękować kilku Osobom , bez których to Wydarzenie nie doszłoby do wymarzonego skutku.

Wielki ukłon w stronę pomysłodawczyni , silnej , niezłomnie walczących do samego końca Kobiety Poetki z Klubu Poetyckiego „Wena” Bożeny Krewskiej , Agnieszki Biegańskiej – Klimas, oraz wspaniałej Artystki Malarki Andrzeliki Jazłowieckiej. 

Who is who …

Bożena Krewska

Pisze wiersze do szuflady, niemal od zawsze… Zaistniałą w internetowej grupie E-literaci. Swoje wiersze publikowała na łamach wielu pism literackich m.in „Kontury”. To co w niej się dzieje , to odpowiedź na odczuwanie wrażliwej duszy. Swoje emocje i uczucia przepuszcza przez filtry swojej wrażliwości. Dostrzega to , co innym umyka , robi swoje poetyckie notatki i przelewa je w Mistyczną Poezję.
Dotychczas wydała dwa Tomiki Wierszy. Pierwszy to jej debiut „Partita na trzy wiersze”. Kolejny tomik, to „Noc Jednorożca”, którą jest jedną z trzech współautorek.

Należy do Kapituły Stowarzyszenia autorów polskich w Warszawie, Praskiego Salonu Literackiego , oraz Klubu Młodych Literatów „Vena” w Namysłowie.


Agnieszka Biegańska – Klimas

W swojej twórczości koncentruje się dysonansach i bezsensie niektórych naszych , ludzkich poczynań. Dostrzega bezradność wobec kwestii nieuniknionych. Opowiada o cierpieniu, samotności i hołdowaniu pozorom. Pisze także o pustce, która pozostaje po wielkich przyjaźniach i wielkich miłosnych uczuciach. Również szczęście i spełnienie w miłości obecne są w jej twórczości. Wiersze Artystki mają własny charakter , osobisty ton, który ratuje je przed banałem.

W chwili obecnej pracuje w Bibliotece Publicznej w Namysłowie, w oddziale dla dzieci i młodzieży.

Wydała do tej pory dwa tomiki wierszy : ”Świat pomyślany przez chwilę”, oraz „Namaluj nasza miłość, opowiedz jak mnie kochasz”, a także biografię napisaną wspólnie z Renatą Zagajczyk ”Przeszłość jest bramą w przyszłość”. Poza tym wiele z jej wierszy publikowane były w almanachach i na stronach internetowych Klubu Młodych Twórców WENA




Andrzelika Jazłowiecka

Mówi o sobie „Studia Plastyczne ukończyłam w AD 1999, ale tak naprawdę sztuką malowania i rysowania interesuje się od dziecka. Tworzenie , to moja druga natura, potrzebne mi to jest do życia, jak oddychanie. Oprócz malarstwa , zajmuje się też scrapbookingiem, szyję oraz nadaje nowe życie starym przedmiotom, i nie ważne , czy jest to stara książka , czy mebel wyrzucony na śmietnik.






Wydarzenie zaszczycił na scenie aktor Sylwester Zabielny , który recytował poezję. 


Należy wspomnieć , że cała Aula Sali , była wypełniona po brzegi zaproszonymi Gośćmi , którzy jak najbardziej dopisali i w bardzo żywiołowy sposób reagowali na poszczególnych Artystów. 

Gościem Honorowym był Pan Kazimierz Jakubowski opiekun KMT „Wena”.




Gośćmi zaproszonymi był zespół „Mandolia” w składzie Hanna Sosnowska , śpiew oraz Marcin Kowalski Gitara klasyczna , śpiew. Oraz Poeta Gość przyjezdny z Kluczborka , ukrywający się pod pseudonimem „Krakowski Alchemik”.


Piękna recytacja poezji na scenie przez zaproszonego Aktora , Sylwestra Zabielnego.
Na uwagę zasługuje Jego profesjonalne podejście do deklamowanej Poezji.

Artystyczna Argumentacja ...

W czasie Spotkanie doszło prezentacji Artystki Malarki Andrzeliki Jazłowieckiej. Jako Artysta , nie tworzy bariery oddzielenia i odrębności między Twórcą , a Jego Odbiorcą. 

Razem z córką tworzyły cudowny klimat. To bardzo wartościowe doznanie , kiedy Artysta nie znajduje się na wysokiej niedostępnej Górze , tylko jest na naszym poziomie odbioru. Można podejść , zapoznać się zarówno z Twórca , jak i Jego Tworzywem. Pani Andrzelika , ma jeszcze jeden wielki dar , a mianowicie potrafi zainteresować tym co robi odbiorcę . Stoimy w zadziwieniu i czekamy , co stanie się dalej . Dalej jest jeszcze piękniej. W swojej twórczości łączy ona różne techniki tworzenia. Nie ma dla niej tematów tabu. Z takim samym nastawieniem i pasja koncentruje się na malowaniu pejzażu , portretu twarzy , aktów kobiecych , jak i Anioła ze Skrzydłami. Chyba największe wrażenie zrobiły na mnie pamiętniki , wykonane z połączenia kwintesencji jej wrażliwości różnych elementów . Używa starych rodzinnych fotografii , reprintów starych fotografii , starych książek , metalowego klucza , motylka…. Ta forma żyje , pobudza odbiorcę do wyobraźni. Przewracając kolejne kartki mamy wrażenie , że znajdujemy się w środku akcji. Każda strona jest inna. Jeden z pamiętników jest w formie dziecięcych puzzle, inny w formie zwyczajnej książeczki, jeszcze inny przybiera dowolny kształt wypełniony nieograniczoną wyobraźnią Artystki.

Czy wiedzieliście już kiedyś żywego Kubusia Puchatka , jeśli nie to będziecie mieli okazję to przeżyć na kolejnej wystawie , lub Warsztatach Pani Andrzeliki. Zapraszam już dzisiaj bardzo serdecznie. Bo warto …
W czasie tego doniosłego Wydarzenia , zainteresowane Osoby mogły wziąć udział w Konkursie „Jednego Wiersza”. W szranki stanęły dwie Osoby , obydwie z nich dostały wyróżnienie za swoje autorskie wiersze , nagrodą była wspaniała, twórcza literatura. W nagrodę , każdy z wygranych miał okazję zaprezentować osobiście na scenie swój wiersz. Jeśli zostaniesz zauważony i doceniony za swoją twórczość poetycką , to cudowny stan ducha, sam miałem okazję tego doświadczyć , to niezapomniane wrażenie …

Mistrzowskie Podsumowanie ...

Chciałbym resztę tej recenzji poświęcić zaproszonym , przyjezdnym Gościom z Wrocławia. Są to dwie , tylko i aż wspaniali młodzi ludzie , którzy tworzą Duet pod nazwa „Mandolia”.

Duet Mandolia, to SŁOWO i GITARRA ...

Mandolia, czyli Hanna Sosnowska i Marcin Kowalski, to dwójka młodych i utalentowanych muzyków, absolwentów Akademii Muzycznych we Wrocławiu i w Bydgoszczy. Swój warsztat nieustannie doskonalą podczas licznych wystąpień w całym kraju, a świeżość repertuaru zapewniają im nieustanne poszukiwania formalno-wyrazowe, własne kompozycje oraz współpraca ze współczesnymi poetami.
Już dzisiaj zapraszam do Namysłowa, Namysłów Żyje Kulturalna Sztuką …
/Krakowski Alchemik/


To fragment recenzjii:)
Po całość zapraszam tu: https://www.facebook.com/krakowski.alchemik

pozdrawiam
angel





Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...