No to wpadłam...
Kolejny królik:
Miały być króliczki dla małych dziewczynek,
ale najpierw musiała powstać królisia
dla mojej małej-dużej dziewczynki.
No nie dała mi spokoju:)
Ale za to pomagała w szyciu.
Tym razem ma płócienną sukieneczkę.
I torebeczkę.
I w takich kolorkach bardzo mi się podoba. ^^
Króliczki szyję po raz pierwszy.
Ale nie jest to moje pierwsze spotkanie z igłą i nitką.
Pierwsze próby poczyniłam będąc jeszcze w podstawówce.
Uszyłam wtedy sobie i koleżance szmaciane lale.
Po drodze były oczywiście ubranka dla lalek
i przerabiane spódnice mamy:)
Kiedy urodziłam córeczkę, byłam w siódmym niebie!
Mogłam dla niej szyć sukieneczki, płaszczyki, torebeczki.
Teraz niestety nie te klimaty:)
Moja maszyna nie "łapie"
takich materiałów z jakich Julia chciałaby mieć rzeczy.
A i pewnie zainteresowana nie chciałaby już chodzić
w rzeczach uszytych przez mamę, ach te nastolatki:)
Na szczęście jest kilka maluszków w rodzinie,
a Julia ma upragnioną królisię.
Na szczęście nie jest jeszcze taka dorosła:)
Pozdrawiam wszystkich zaglądających
***
angel:)
A NA KONIEC MAŁA OLA ZE SWOIM KRÓLICZKIEM:)
:):)
aha, i królisia idealnie wpasowała mi się w zabawę
Karmelka w kolory:)