W mojej okolicy
niestety nie ma typowego targu staroci.
Funkcjonują oczywiście garażowe sklepy "z gratami",
w których owszem można upolować jakieś perełki.
Na miejskim targowisku natomiast od czasu do czasu jedynie,
pojawia się ktoś z używanymi meblami.
Ostatnio jednak bardzo mnie zaskoczył pan, który sprzedawał
typowe starocie wyszperane gdzieś na strychach :)
Jako miłośniczka staroci wszelakich,
oczywiście musiałam się koło niego zatrzymać.
No i nie szperałam długo.
Od razu zauważyłam tace, których brakowało mi w kuchni.
Do tego stare formy na babki, które będą mi bardziej służyły do dekoracji
niż do pieczenia.
Mniejsza foremka idealnie nadaje się choćby na świecznik,
a dla większej pewnie znajdę różne zastosowania.
Znalazłam również skrzyneczkę,
która po przemalowaniu stanie na blacie w mojej pracowni.
A Julia wypatrzyła dla siebie wojskowy/harcerski plecak,
solidny, z prawdziwego płótna i bardzo chętnie go używa.
Wszystko to za przysłowiowe grosze,
wydałam u pana całe 12 zł !
Oczywiście mąż po zobaczeniu moich zakupów
zażartował, że ledwo przy przeprowadzce pozbyłam się jednych gratów,
a już znoszę do domu kolejne :)
No, ale dla jednych graty, a dla innych cenne nabytki :)
A Wy kupujecie takie "skarby" z targowiska?
Ciekawa jestem, jakie macie swoje zbiory?
Pozdrawiam i pięknego wtorku życzę :)
angel
fajne zdobycze
OdpowiedzUsuńCudowne zakupy! Uwielbiam takie :)
OdpowiedzUsuń