Czyli post z cyklu "zrób to sam" :)
Balkon, to dla mnie namiastka podwórka.
I to bardzo niewielka namiastka, bo balkon mam malutki.
Ale nawet cztery kobietki się na nim zmieszczą,
by wypić kawkę :) Sprawdziłam!
Mały, nieciekawy i czekający na swoją kolej do remontu
(kolejność wybierania pionów z balkonami do remontu
jest dla mnie nieodgadnioną zagadką)
Brzydką balustradę przykryłam osłoną balkonową,
kupioną w sklepie ogrodniczym.
By osłonić się jeszcz nieco od wścibskich oczu sąsiadów,
wymyśliłam biały płotek.
Oczywiście mój pomysł zrealizował Mąż,
moim zadaniem było pomalowanie go.
Balkon jest naprawdę niewielki,więc zrezygnowałam
z ustawiania na nim jakiegokolwiek stolika.
Ale przecież gdzieś trzeba postawić kubek z kawą.
A spadzisty parapet się do tego nie nadaje.
I tu skorzystałam z pomysłu Doroty Szelągowskiej
i zrobiłam (a raczej Małżonek zrobił, ja znowu tylko pomalowałam)
półeczkę - stolik.
Teraz mogę z książką wygrzewać się na słoneczku
lub schować się pod parasolem.
Słonecznego dnia Wam życzę!
angel
Cudownie ! Tylko usiąść i kawy się napić na takim pięknym balkonie :)
OdpowiedzUsuńPrzytulnie :)
OdpowiedzUsuńOj piękny wyszedł Ci ten balkon. Az troszkę zazdroszczę :) Kawa na balkonie... aż się rozmażyłam. Mój jest ta maleńki, że nic tam nie jestem w stanie zrobić, ale i tak cieszę się, ze jest :)
OdpowiedzUsuńNie mam balkonu, więc tym bardziej doceniam. Świetne miejsce na relaks:)
OdpowiedzUsuń