W przerwie między sprzątaniem,
dekorowaniem i pichceniem w kuchni,
wpadam tu na chwilę, by się z Wami przywitać:)
A dosyć długo mnie tu nie było.
Oczywiście nie bez przyczyny.
Między naprawianiem piekarnika, a zmianą zlewu w łazience,
jakoś nie miałam czasu ani ochoty, by zaglądać na bloga.
Ale wszystko dobrze się skończyło i działa, a to najważniejsze.
Mogę z moją córcią piec ciasteczka. To jest już nasza świąteczna tradycja:)
a Wy macie jakąś swoją tradycję świąteczną?
Wciągnęłam też Julię w lepienie uszek i całkiem nieźle jej to idzie:)
w tym roku pobiłyśmy nasz rekord w ilości uszek.
To co widać na zdjęciu, to 1/16 całości :)
W międzyczasie odnowiłam też dwie figurki Jezuska,
a Karmel bardzo chęnie mi pomagał.
Niestety nie zrobiłam zdjęć odnowionym figurkom :(
Julia była aniołkiem na szkolnych jasełkach
i przy okazji zbratała się z diabełkiem :)
I oczywiście ubrałyśmy już choinkę:)
To również już nasza tradycja, że ja z Julią ubieramy choinkę.
Mąż podziwia nasze skończone dzieło :)
W moim rodzinnym domu ubierałam choinkę z
moim ojcem i braćmi w dzień Wigilii..
Było to zawsze żywe drzewko.
Pamiętam, jak wyciągaliśmy dużą, starą walizkę,
w której trzymaliśmy ozdoby - szklane piękne bombki
i ręcznie robione łańcuchy i pawie oczka :)
Jako najstarsza i jedyna córka, miałam przywilej wieszania największych bombek.
Któregoś razu taka bombka wypadła mi z rąk.
Spadła na podłogę, ale nie pobiła się.
W osłupieniu obserwowałam, jak turla się po podłodze,
by po chwili delikatnie stuknąć w nogę krzesła.
I dopiero wtedy potłukła się i rozsypała się na drobne kawałki :)
Za takie wspomnienia kocham te święta
i staram się, by dla mojego dziecka również były czarodziejskie.
My ubieramy teraz sztuczne drzewko
(może kiedyś będzie żywe, ale nie to jest najważniejsze)
i kilka dni wcześniej, bo tak lubię nastrój,
jaki wprowadza to udekorowane drzewko,
że chcę się nim dłużej cieszyć.
A Wy jakie macie swoje wspomnienia dziecięce z okresu świąt?
Będzie mi miło, jeśli się nimi ze mną podzielicie :)
pozdrawiam anielsko
angel