Wczorajszy dzień spędziłam w domu.
Nigdzie nie musiałam jechać, spieszyć się,
nic mnie nie goniło.
Ale, że ja nie mogę tak bezczynnie siedzieć
i biorąc pod uwagę fakt, że dawno już nie byłam cały dzień w domu,
postanowiłam coś w tym naszym mieszkanku ...zrobić.
I nie mówię o sprzątaniu!
Jak stwierdził mój mąż, "wzięło mnie"!
Jakiś czas temu kupiłam sobie lampion, taki jak to pewnie na niejednym blogu
już widziałyście. A że mi również takie się podobają, więc zrobiłam sobie
imieninowy prezent.
Lampion miał jednak srebrno-szary kolor, który
wprawdzie mi się podoba, jednak nie bardzo pasował do mojej wizji...
Musiałam go więc przemalować.
Do zmiany wizerunku załapał się również stary mniejszy lampionik,
który początkowo był czarny, czego niestety nie sfotografowałam.
A tak lampiony wyglądają już po przemalowaniu.
Oczywiście pod pędzel poszły jeszcze inne rzeczy,
ale to pokażę innym razem, bo nie zdążyłam jeszcze wszystkiego obfocić;)
Lubię tak sobie czasem coś zmalować.
Polecam, fajna frajda:)
pozdrawiam
angel
Fantastyczna metamorfoza. Teraz prezentują się znacznie atrakcyjniej i tak.... romantycznie :)
OdpowiedzUsuńHa i masz shabby...Fajny.
OdpowiedzUsuńTeraz są znacznei ciekawsze.
OdpowiedzUsuńLadne lampiony.
OdpowiedzUsuńAndrzeliko kochana czy mozesz potwierdzic otrzymanie mojego maila z adresem???
OdpowiedzUsuńTeż tak lubię,pięknie wyszły
OdpowiedzUsuń